Niejednokrotnie wspominałam już, że choroba nowotworowa jest sytuacją kryzysową, dlatego struktura radzenia sobie z nią i poszczególne etapy tego procesu są podobne. W przypadku COVID-19 też najpierw pojawił się szok, kiedy koronawirus po raz pierwszy pojawił się najpierw w Chinach, potem w innych krajach europejskich, a następnie w naszej Polsce.
Coś, co wcześniej wydawało się zupełnie odległe i niemożliwe, nagle stało się naszą rzeczywistością, której nikt z nas pomimo chęci nie był w stanie zmienić. Aż do dziś, kiedy to mamy już dostępną szczepionkę dającą nadzieję na pokonanie tej straszliwej choroby. Myślę, że widoczna jest już tutaj analogia do choroby nowotworowej. Ona również wydaje się nam odległa do momentu aż zachorujemy sami, czy też zaobserwujemy ją u kogoś z naszego otoczenia.
Wracając jednak do etapów oswajania się z sytuacją kryzysową, to po etapie szoku, pojawia się lęk, następnie silna złość i chęć targowania się z losem, na który nie mamy w tym przypadku wpływu. Często pojawiają się też epizody depresyjne, a z czasem przychodzi etap akceptacji. To ten moment, kiedy możemy sobie powiedzieć: „Dobrze, jest pandemia. Nie jestem w stanie zrobić nic w tym momencie, aby jej nie było, ale podejmę konkretne kroki, aby jej destrukcyjny wpływ zminimalizować”.
Dokładnie tak samo jest z chorobą. Być może nie mamy dosłownej kontroli nad tym, aby móc w dowolnym momencie się jej pozbyć, ale działania, jakie podejmiemy są realnymi krokami zbliżającymi nas do stabilnego emocjonalnie życia i lepszego stanu zdrowia.
Wydawać by się mogło, że dla pacjenta onkologicznego pandemia będzie znacznie bardziej dotkliwym czasem niż dla zdrowej osoby. Patrząc jednak na opinie moich pacjentów, mogę z pewnością stwierdzić, że dla wielu z nich jest to sytuacja, w której dość dobrze się odnajdują. Domyślam się, że to stwierdzenie może zaskoczyć. Jednak wynika to z tego, że pacjenci są niejako zaprawieni w boju, ponieważ wiele razy musieli uważać na siebie bardziej niż reszta społeczeństwa.
Teraz te role się odwróciły. Sam poziom lęku wydaje się być niższy pośród pacjentów, którzy chorowali przed rozpoczęciem pandemii. Szczególną grupą są tutaj pacjenci hematoonkologiczni, dla których kwarantanna to podobna wersja tego, co musieli przejść w trakcie przygotowań do przeszczepu i po nim, kiedy to organizm był w stanie immunosupresji. Dla nich izolacja, maseczki, dezynfekcja to coś zupełnie oczywistego. Mając za sobą ten strach przed zapadnięciem na jakąkolwiek infekcję, pacjent zaczyna teraz być wsparciem dla innych.
Wiele mówi się obecnie na temat utrudnionego dostępu do ochrony zdrowia w obszarze opieki onkologicznej. Większość placówek funkcjonuje w swoim dotychczasowym trybie z zachowaniem wszelkich środków zapobiegania COVID-19. Jeśli natomiast zdarzy się tak, że Twój dostęp do lekarza prowadzącego czy placówki, w której dotychczas się leczyłeś, został znacznie utrudniony bądź zupełnie niemożliwy, nie poddawaj się.
Najgorsze, co możesz zrobić to przerwać leczenie, oczekując, aż sytuacja pandemiczna ulegnie zmianie. Twoje życie jest w Twoich rękach tu i teraz. Być może zmiana lekarza czy placówki w trakcie leczenia nie jest komfortowa dla pacjenta i nie powinna mieć miejsca, ale są to aspekty niezależne od nas, z którymi wszyscy musimy sobie poradzić. Specyficzne warunki życia w czasie pandemii COVID-19 nie zwalniają nas jednak z obowiązku dbania o swoje zdrowie i wykonywania badań diagnostycznych. Pamiętaj, że rak nie zaczeka na koniec pandemii!